9 maja – День Победы
Dzisiaj w Rosji obchodzony będzie Dzień Zwycięstwa, który odnosi się do upamiętnienia rozgromienia III Rzeszy.
Ruski День Победы jest obchodzony uroczyście, z dużą pompą, bo zawsze taki był, a podkreśla się odwagę radzieckiego, bo nie, rosyjskiego żołnierza. Zapomina się jednak wspomnieć, że 17 września 1939 roku zdradziecki Związek Radziecki, zaatakował Polskę, prowadząc do niechybnej śmierci polskiego narodu, a i niechętnie mówi się, że Ruskie niewiele by zrobiły, gdyby nie siły alianckie, które od zachodu odzyskiwały jeden kraj za drugim.
O tym jednak mówi nam historia Polski i Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR lub w ich języku Союз Советских Социалистических Республик, SSSR – Sojuz Sovetskih Socialisticheskih Respublik – CCCP).
Dzisiaj też obchodzony będzie Dzień Zwycięstwa, a zgromadzeni na Placu Czerwonym przypominać sobie będą dni chwały, chociaż okupione śmiercią milionów Bogu ducha winnch żołnierzy sowieckich, których niejaki Stalin – morderca własnych obywateli i nie tylko, wysyłał na pewną śmierć.
Defilada na Placu Czerwonym przed murami Kremla miała też być okazją do pokazania obecnej wielkomocarstwowej Rosji, ale nie wyszło, bo utknęli na Ukrainie, a i nie zapowiada się, żeby środkami konwencjonalnymi, dali radę pokonać naszych wschodnich sąsiadów.
Oficjalne rosyjskojęzyczne media od rana prowadzą jednak zwycięstwową narrację, natomiast największą porażkę reżymu Putina przekuwają w sukcesy, a i stale mówią, że to oni są super, a wszyscy dookoła chcą pochłonąć i zniszczyć Federację, więc są agresorami w stosunku do miłujących pokój Rosjan.
Mówić mogą, bo ten typ przedstawiania wydarzeń nie jest niczym nowym, a i wpojenie przez zastraszenie tamtejszemu społeczeństwu, iż jest jeden tylko wódz prawdziwy, który prowadzi do świetlanej przyszłości Nowe ZSRR, stało się rosyjską normą i to z wielowiekową tradycją.
Tym samym, patrząc na to wszystko, co się dzieje, nie można raczej powiedzieć, że putinowska Rosja ma co świętować, a współczuć należy tamtejszemu narodowi, że wciąż nie wyzwoliło się spod carsko-komunityczno-wielkomocarstwowych zapędów, jak i prób dominacji nad światem ich kolejnych przywódców.
Nic też nie stoi na przeszkodzie, by dzisiejszy „Dień Pobiedy” odwołać, a to tylko dlatego, że ścigany listami gończymi szef państwa, nie ma czego świętować i z nim ten przepojony do szpiku kości ideologią, bez cienia możliwości swobodnej wypowiedzi naród.
Ilustracja muzyczna odnosi się do innego wydarzenia, ale Kaczmarski wciąż jest aktualny.
Bogdan Feręc
Photo by Daniel Klein on Unsplash