Wielkimi krokami zbliża się wizyta premiera Micheála Martina w Stanach Zjednoczonych, kiedy w Gabinecie Owalnym przekaże dar od irlandzkiego narodu prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi, a będzie to tradycyjna misa rodzimej koniczyny – symbolu Irlandii.
Premier przygotowuje się bardzo intensywnie do tego spotkania, a jak mówi się w kołach rządowych, będzie to „ofensywa dyplomatyczna”, choć wszyscy zaznajomieni ze szczegółami wizyty są zdania, iż przebiegać będzie w całkiem innej atmosferze, niż spotkanie z ukraińskim gościem. Taoistach przedstawić ma przede wszystkim korzyści, jakie mają ze współpracy Stany Zjednoczone oraz Irlandia, a i wspomnieć o więzach, jakie od dziesięcioleci, a nawet dłużej łączą oba kraje.
Co też ważne, część szczegółów wizyty zostanie przedstawiona irlandzkiej opinii publicznej już w tym tygodniu, ale nie należy się ich spodziewać zbyt wielu, co nawiasem mówiąc, jest całkiem normalne w kontaktach międzynarodowych na najwyższym szczeblu.
Obecnie wiadomo, że świat polityki w Irlandii zjednoczył się w sprawie wizyty w USA, co raczej nie byłoby możliwe, a co niejednokrotnie widzieliśmy u naszych polskich tzw. polityków, więc posłowie, senatorowie, byli premierzy i byłe szefowe państwa, mówią jednym głosem, że liczy się wyłącznie interes kraju. Do tego wszystkiego politycy różnych obozów wspierają premiera Martina swoimi pomysłami, radzą, na jakich kwestiach powinien się skupić, a nawet dają dobre rady, w jaki sposób rozmawiać z Donaldem Trumpem.
Wiadomo również, że przed Micheálem Martinem postawione zostało bardzo trudne zadanie, a może nawet najtrudniejsze w jego 30-letniej karierze politycznej, a tylko dlatego, iż poniekąd będzie musiał walczyć z prezydentem USA, by przekonać go, że Irlandia może mu się jeszcze przydać. Martin, jak mówią osoby zbliżone do premiera, wykorzysta swoje wieloletnie doświadczenie polityczne i nabyte w sztuce dyplomacji, więc może się też okazać tym, który „powstrzymał” Trumpa.
Dzisiaj wiadomo też, że spotkanie za zamkniętymi drzwiami, które zaplanowane zostało pomiędzy taoiseachem Martinem a prezydentem Trumpem, trwać ma około 40 minut. Premier nakreślić ma obecną sytuację gospodarczą pomiędzy oboma państwami, przedstawić kwestie łączące obie ekonomie, ale i wskazać na punkty sporne w tym zakresie. Nie jest wykluczone, że prezydentowi Trumpowi zostaną przedstawione konkretne rozwiązania, aby utrzymać współpracę USA z Irlandią na wysokim poziomie, więc swego rodzaju zachęty, by cła ominęły Zieloną Wyspę.
Na koniec ciekawostka, bo w Irlandii mówi się, że premier Irlandii, wręcza prezydentowi USA misę koniczyny. Tak oczywiście się dzieje, ale część osób może być zaskoczonych, że takich mis jest kilka. Przede wszystkim sama misa ze szkła wykonywana jest w kilku egzemplarzach, aby zabezpieczyć ją przed ewentualnym rozbiciem, więc kilka daje pewność, że przynajmniej jedna cało doleci do USA.
Kolejnym powodem jest wzrost koniczyny, więc ta, która trafia do USA, jest specjalnie do tego celu wysiewana w odpowiednim czasie, ale żeby mieć gwarancję, iż będzie charakteryzować się bujnością i świeżością, wysiewa się ją w kilkudniowych odstępach. To natomiast daje pewność, że rośliny będą w dniu przekazania misy o odpowiedniej bujności, a i będą prezentować się okazale.
Co prawda nie wiadomo, co później dzieje się z koniczyną, ale źródła sugerują, że trafia ona do posiadłości urzędującego prezydenta, natomiast misy pozostają w Białym Domu.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by Kelly Sikkema on Unsplash