150 tysięcy albo pół miliona
Wczorajszy marsz w Warszawie, który zorganizowany został w rocznicę pierwszych po II wojnie światowej wolnych wyborów i utracie pełni władzy przez komunistów udział wzięło tysiące osób z całego kraju, a do stolicy zjechali przedstawiciele prawie wszystkich regionów Polski.
Organizatorem marszu była Platforma Obywatelska i jej szef Donald Tusk, a manifestacja miała być formą protestu przeciwko obecnej ekipie rządzącej, która nawiasem mówiąc, odeszła w swoich działaniach od nazwy, jaka ją reprezentuje. Polska Agencja Prasowa dotarła do danych policji, która uważa, że w marszu udział wzięło od 100 do 150 tysięcy osób, w tym liderzy partii opozycyjnych, osobistości świata kultury i reprezentanci organizacji pozarządowych.
Kulminacyjnym punktem marszu była przemowa lidera PO Donalda Tuska, który na Placu Zamkowym zabrał głos i nawoływał do zdetronizowania obecnych władz kraju.
Jednym ze wcześniejszych punktów, o którym można powiedzieć, że stał się istotny na trasie przemarszu, był przystanek przez Pałacem Prezydenckim, gdzie maszerujący wznosili hasła o postawieniu prezydenta Andrzeja Dudy przed Trybunałem Stanu. Właśnie wtedy dało się słyszeć okrzyki „Będziesz siedział!”.
Tak dochodzimy do danych, jakie pojawiły się w przestrzeni medialnej i Polska Agencja Prasowa dodaje, że wg organizatorów, udział w manifestacji wzięło ok. 500 000 osób, a media mówiły, iż było od 100 do 300 tysięcy osób.
Jeszcze inne dane płyną od władz Warszawy, bo te mówią, że metrem tego dnia przyjechało ponad 200 tysięcy osób, 50 tysięcy osób autokarami, autobusy i tramwaje, ale też kolejka podmiejska wypełniona była pasażerami, jacy zdążali na marsz, a i wiele osób na trasę przemarszu przyszła pieszo.
Stołeczne Centrum Bezpieczeństwa powiedziało natomiast, że wg ich szacunków w proteście udział wzięło ok. pół miliona osób, o czym poinformowała rzeczniczka władz Warszawy.
*
Niezależnie od faktycznej ilości osób biorących udział w marszu, manifestację należy chyba uznać za jedną z największych i najsilniejszy wyraz niezadowolenia mieszkańców Polski ze stylu sprawowania władzy przez aktualną ekipę. Marsz pokazał też, że rządzący mają się kogo w kraju obawiać, więc może to być sygnałem dla nich, ale też obywateli, że skończyły się czasy „pisowskiej” wszechwładzy, a społeczeństwo w wyborach podejmie decyzję, która może mieć daleko idące konsekwencje dla Prawa i Sprawiedliwości. Powstaje tylko pytanie, czy będą mieli podczas głosowania alternatywę?
Bogdan Feręc
Źr: PAP
Zdj: Radio Wnet